GOŚCINA W „WODNYM MŁYNIE”

Jednym z najprzyjemniejszych tego typu lokali na całym wybrzeżu czarnomorskim jest „Wodenicata” w Złotych Piaskach. Szczególny nastrój tego miejsca odkrywałyśmy zimą, gdy panująca tu cisza i brak pośpiechu pogłębiały wrażenie pełnego autentyzmu. Nieraz więc wchodząc przez wysklepioną w murze bramę na podwórko rozjaśnione lutowym słońcem, nie mogłyśmy oprzeć się wrażeniu, że znalazłyśmy się w prawdziwym młynie. Ominąć przecież umilałyśmy wóz, z którego jakby przed chwilą wyprzęgnięto konie i zwalono worki z ziarnem. Obracające się wolno olbrzymie koło i spadająca z niego z szumem woda, utwierdzały nas w tym przekonaniu.
Wydawało się, że gdy wejdziemy do wnętrza, zastaniemy tam oczekujących na zmielenie mąki gospodarzy. Ale w takie zimowe przedpołudnia w „Wodenicy” byli wyłącznie kelnerzy. Zasiadając na pokrytej samodziałową „czergą” ławie czułyśmy się bardzo domowo. Zwisające z sufitu woreczki z pszenicą, sznury czosnku, cebuli i „lutej” czuszki, piękna trojańska ceramika na półkach i nakryte czerwono haftowanymi serwetami stoły tworzyły bardzo przytulne wnętrze. W tej scenerii najlepiej smakowała nam „kawarma po wodeniczarski”, czyli „po młynarsku’. Potrawa ta, podawana w glinianych naczyniach, składa się z mięsa wieprzowego i cielęcej wątróbki zapiekanych w piekarniku i grzybami, cebulą i ostrą papryką, a zaprawiana jest czerwonym winem.

Wyrafinowana stylizacja „Wodenicy” dotyczy szczególnie barku, do którego zejść można po skrzypiącej drabinie. Jest to wnętrze bardzo nowoczesne i bardzo „młyńskie”. Do starego młyna należy na pewno olbrzymi piec i służące do siedzenia worki z ziarnem, do współczesności natomiast — reklamy Bolsa i Camusa nad rzędami kolorowych butelek.