GERGIOWDEN — ŚWIĘTO WIOSNY I PASTERZY

W końcu kwietnia trawy na górskich halach są już tak bujne, że można ruszyć tam z owcami. Zgodnie jednak z uświęconą wiekami tradycją, sezon owczarski rozpoczyna się oficjalnie w dzień św. Jerzego — tzw. Gergiowden, wypadający według obowiązującego tu kalendarza 6 maja. Dla tego kraju, gdzie hodowla owiec była zawsze podstawą bytu, „Gergiowden” stanowił niezwykle … Czytaj dalej „GERGIOWDEN — ŚWIĘTO WIOSNY I PASTERZY”

W końcu kwietnia trawy na górskich halach są już tak bujne, że można ruszyć tam z owcami. Zgodnie jednak z uświęconą wiekami tradycją, sezon owczarski rozpoczyna się oficjalnie w dzień św. Jerzego — tzw. Gergiowden, wypadający według obowiązującego tu kalendarza 6 maja. Dla tego kraju, gdzie hodowla owiec była zawsze podstawą bytu, „Gergiowden” stanowił niezwykle ważne święto.
Kiedyś, zanim Bułgaria stała się nam znana i bliska, gdy patrzyłyśmy na nią jeszcze oczami uczestniczek dwutygodniowej, turystycznej wycieczki, zdarzyło się nam oglądać występ folklorystycznego zespołu. Przy ostrym, solowym śpiewie fletu na estradę wchodzili mężczyźni z pasterskimi kijami w dłoniach, wbiegały młode dziewczęta z miedzianymi, ozdobionymi kwiatami wiadrami, chłopcy zawieszali sznurowe huśtawki. Oczywiście, scenka ta była starannie wkomponowana w piękny, taneczny układ i uzupełniona fascynującą muzyczną oprawą. Patrzyłyśmy na te poczynania zespołu z zainteresowaniem, ale oprócz ciekawych efektów choreograficznych nic z tego rodzajowego obrazka nie potrafiłyśmy odczytać. Dopiero później, dużo później, gdy naszą „przygodę z Bułgarią” odmierzały już nie miesiące, lecz lata, dowiedziałyśmy się, że był to stylizowany obrzęd uroczystego rozpoczęcia pasterskiego sezonu i że tradycja ta ciągle jest jeszcze żywa. I dziś, 6 maja ozdabia się drzwi domów gałązkami buku i głogu, a mieszkańcy wsi długo w noc bawią się przy wspólnych ogniskach na leśnych polanach i delektują się kolacją.
Daniem zwyczajowym dla tej uroczystości jest oczywiście pierwsze w tym roku pieczone jagnię. Według starego zwyczaju, powinno ono być karmione przed zabiciem otrębami, solą i trawą. Miało to zapewnić urodzaj w polu, zagrodzie i na halach. W czasie wieczornej uczty przy ognisku należało huśtać się na zawieszonej na dębie lub buku huśtawce, aby na cały rok zapewnić sobie zdrowie. W tym sarpym celu sieczono też młodą pokrzywą ręce i nogi. Trzeba było także sprawdzić w ów dzień swoją wagę i wypróbowywać siłę przez rzucanie kamieni. Pozostałe po uczcie kości jagnięcia należało zakopać w mrowisku, aby owce szybko się mnożyły i żeby było ich tyle, co mrówek.
Tradycja wymaga również specjalnych obrzędów przy udoju owiec. W górskich „mandrach”-bacówkach zdobi’ się szkopki wiankami polnych kwiatów, a po udoju owiec zawiesza owe wianki na szyi barana. W niektórych okolicach (tyrnowskie, szumenskie) natomiast robi się z bukowych liści, dzikiego geranium i białych leśnych kwiatów bukieciki, którymi ozdabia się ucho kociołka przeznaczonego do dojenia owiec. Rośliny te nie są dobierane przypadkowo. Każda z nich ma określone tradycją zadanie. Bukowe liście zapewniają obfite udoje, leśne kwiaty — wysoką jakość mleka i sera, a geranium — zwane tu „zdrawec” — strzec ma stada od choroby.
Być może, wspaniałe efekty, jakie uzyskuje Bułgaria w dziedzinie hodowli, są zasługą określonych warunków geograficznych tego kraju. My jednak wolimy wierzyć, że sprawiają to wszystkie skomplikowane obrzędy, jakich dokonuje się wiosną w bałkańskich „mandrach”.